To niewielkie miasto na styku Prowansji, Alp i Lazurowego Wybrzeża, położone
zaledwie 25 km od granicy z Włochami. Nicea przywitała nas gorącym słońcem, nic
dziwnego, przecież tutaj panuje śródziemnomorski klimat. Sezon letni trwa tu przez
6 miesięcy, od maja do października, a czasami w kwietniu i listopadzie zdarzają się
temperatury powyżej 20°C. Zimy są tutaj łagodne. Okazuje się, że tutejszy klimat jest
zbawienny dla zdrowia, co wykorzystano do utworzenia w Nicei znanego kurortu
związanego z leczeniem chorób układu oddechowego. Nie przypuszczałem, że to
uzdrowisko.
Byłem ciekawy historii tego miasta i okazuje się, że sięga ona starożytności. Nicea
to miasto bardzo stare, było grecką kolonią i zostało założone ok. 300 r. p.n.e. Później
miasto przeszło pod panowanie Rzymian, a potem książąt prowansalskich. Nicea
podlegała okupacjom francuskim, w czasie których była grabiona i niszczona. W XVII
wieku zaczęli się tu również osiedlać Anglicy, a później Rosjanie, którzy traktowali
miasto jako kurort leczniczy. Do Francji zaczęła należeć od 1860 r. Ślady jej bogatej
historii można znaleźć w różnych rejonach miasta. Obecnie Nicea to głównie miasto
turystyczne, które swoim urokiem i mnie zachwyciło. Mówią o nim, że jest letnią
stolicą Francji. Rozciąga się na długości 14 km, wzdłuż zatoki, która ze względu na swój
wyjątkowo piękny koloryt nosi nazwę Zatoki Aniołów. Jakże to dziwne, bo niedawno
byłem w Los Angeles – mieście Aniołów, a teraz tysiące kilometrów bliżej znalazłem
się nad Zatoką Aniołów, w zupełnie innym rejonie świata.
DWA BŁĘKITY
-MORZA
I NIEBA
-TO
NICEA
By zobaczyć panoramę Nicei udałem się na wzgórze zamkowe La Colline
du Chateau. Zachowały się tu resztki dawnego zamku i katedry z XI w., ale
obserwując ludzi, którzy tu przychodzą, widzę, że bardziej zachwycają się
niezwykłym parkiem kwiatowym i sztucznym wodospadem. Jednakże właśnie
stąd rozpościera się widok na to przepiękne, urokliwe miasteczko i zatokę.
Dzięki swojemu szczególnemu usytuowaniu pomiędzy ciepłymi i czystymi
wodami a pasmem gór jest jak perła, w której odbija się słońce.
Później udałem się na słynną Promenade des Anglais, długi spacerowy
bulwar. Historia jej sięga 1820 roku, kiedy to zaczęto ją tworzyć. Miejsce to jest
niezwykle piękne, dlatego można tu spotkać wielu turystów. Spacerując wśród
palm podziwialiśmy ogromne kamienice, różne rezydencje oraz wiele hoteli.
Jednym z nich jest Palais de la Maditerranee. Hotel ten wybudowany został w
latach trzydziestych XX wieku w stylu Art Deco. Patrząc i podziwiając krajobraz,
nie dziwi mnie to, iż wielu artystów, malarzy odwiedzało i odwiedza Niceę.
Przez lata mieszkali tu lub pracowali Matisse, Chagall, Renoir, Picasso, Bonnard
i wielu innych, dzięki czemu kulturalnie miasto rozkwitło i stało się niezwykle
bogate. Efektem są liczne muzea, a w nich zbiory sztuki o wartości milionów
dolarów.
Postanowiliśmy odpocząć nieco, dlatego udaliśmy się na plażę. Wprawdzie
jest kamienista, ale było bardzo przyjemnie wygrzewać się w słońcu, kąpać w
ciepłym morzu, rozkoszować się życiem tu i teraz.
Chcieliśmy jeszcze zobaczyć starszą część Nicei, tę zabytkową, dlatego
powędrowaliśmy druga promenadą Quai des États-Unis, która prowadzi do
Vieux Nice -starej dzielnicy, pełnej urokliwych wąskich uliczek i malowniczych
domków. Mijaliśmy liczne kawiarenki, z których dobiegał nas zapach kawy,
liczne restauracje, w których można zjeść dania wielu kuchni świata, w tym
nicejski przysmak „pisaladiere”, czyli cienki placek z cebulą, oliwkami i anchois.
Ponoć Nicea jest jedynym miejscem na świecie, gdzie możesz spróbować
prawdziwe „le vrai pan-Bagnatica” (z pieczywem czosnkowym i sałatą), jak
również „tourta de bléa”(ciasto z orzeszkami piniowymi), .ale dla mnie i tak
najsmakowitsze są tutaj owoce morza, którymi zajadałem się bez opamiętania.
Nowoczesność łączy się z tradycją, teraźniejszość z historią. Nicejska
27